niedziela, 11 stycznia 2015





Wszystko na swoim miejscu, pies, kot, mąż pozmywał po obiedzie, ja skończę czytać książkę”.
Ten opis chwili z życia B. - wyjętej z niedzielnego, wietrznego popołudnia, wywołał mój uśmiech.

Powinnam skończyć plakat na spotkanie z D. - poetką.
Zanim to zrobię, chcę jeszcze pomyśleć o jej wierszach.
Wciągnęły mnie, bo oprócz tego, że są napisane pięknym językiem, który pozwala doświadczyć dojrzałości mądrego przekazu, niosą też w sobie zaproszenie do zabawy.
Do zgadywania - kto to? Dlaczego właśnie tak go pamiętam?
Miron zmarł w Konstancinie, Agnieszka, to nie był mój świat, ale Jarosław wciąż zaprasza na spacer z Tropkiem. Kadry, klatka po klatce, w kolorze kliszy Orwo.
To miał być lepszy świat, a przeminął tak samo jak inne.

Karnawał – za mną noc z przyjaciółmi. Uffff :)!
Trzeba ich więcej, (nocy czy przyjaciół?) bo szkoda każdej chwili (podobno) wiecznego czasu.


2 komentarze: