z cyklu: wiersze noworoczne
Kontur twarzy, byłby widoczny, gdyby nie mróz na szybie i
sztywniejące palce.
Pory roku przeciskają się pomiędzy. Zakwitną konwalie, a
może zawisnę
kurczowo trzymając gałąź magnolii. Byle nie patrzeć w dół.
Trzech króli, złoto przegrali w karty i nie wiem dlaczego bałaś się gwiazdy.
Ani syn, ojciec, nie pomogli jej, niebo syczało z bólu, a może tylko mgławica
traciła gęstość?
Co będzie, gdy uwierzę, że uratowanie komuś życia, układa nas warstwami,
słowami i ciszą.
kurczowo trzymając gałąź magnolii. Byle nie patrzeć w dół.
Trzech króli, złoto przegrali w karty i nie wiem dlaczego bałaś się gwiazdy.
Ani syn, ojciec, nie pomogli jej, niebo syczało z bólu, a może tylko mgławica
traciła gęstość?
Co będzie, gdy uwierzę, że uratowanie komuś życia, układa nas warstwami,
słowami i ciszą.
Gosiu,
OdpowiedzUsuńdzięki za korektę, pomoc i "pozamiatanie" w tym tekście.
Dobrze Cię widzieć :)
OdpowiedzUsuńCiebie tez :)
OdpowiedzUsuń