piątek, 10 stycznia 2014


z cyklu: wiersze noworoczne


Kontur twarzy, byłby widoczny, gdyby nie mróz na szybie i sztywniejące palce.
Pory roku przeciskają się pomiędzy. Zakwitną konwalie, a może zawisnę
kurczowo trzymając gałąź magnolii. Byle nie patrzeć w dół.

Trzech króli, złoto przegrali w karty i nie wiem dlaczego bałaś się gwiazdy.
Ani syn, ojciec, nie pomogli jej, niebo syczało z bólu, a może tylko mgławica
traciła gęstość?

Co będzie, gdy uwierzę, że uratowanie komuś życia, układa nas warstwami, 
słowami i ciszą.

3 komentarze: