poniedziałek, 31 lipca 2017



Kartka z kalendarza


Ostatni dzień lipca, 2017 roku -trzynaście lat po końcu "naszego świata".

Zawsze wszyscy mówili o nas - dziewczyny, nawet kiedy pesel już mocno temu przeczył.
Wszystko wciąż tak namacalnie pamiętam.
Każdy gest, słowo, elementy otoczenia, i te wszystkie galopujące, apokaliptyczne myśli,

Bardzo tęsknię, chyba z wiekiem bardziej.
Czas zasklepił ranę, ale z Nieobecnością układam się nieustannie.
Niby wszystko w porządku, bo życie płynie, tak prawdziwie z nurtem, że zabrało też już Tatę, niby wszystko w porządku. Dojrzewamy, dorastamy do kolejnych etapów, wszystko już rozumiemy, wszystko zapisane w kolejnych zmarszczkach, wierszach, rozmowach z drzewami, rzeką i przyjaciółmi. Przemijamy, wraz z pamięcią o tych, którzy przeminęli.

1 sierpnia, zanim stał się datą śmierci Elwiry, od zawsze był nazywany, pamiętany,
mówiony słowami Baczyńskiego.
Jak można pisać tak pięknie, gdy jest się tak młodym?
Widocznie można, kiedy nie ma się czasu na długie życie, kiedy nie będzie mądrej starości, pomarszczonej skóry, wyblakłych, a przecież kiedyś pięknych, oczu.

Dzisiaj w wigilię Powstania, widzę generała Rylskiego podtrzymywanego przez młodych, sam już nie ma siły stać. Wzrusza mnie to, bo chyba ONI, ludzie tamtego czasu, chyba już tylko ONI mają w sobie tę moc, która każe im stać, gdy oddają hołd tym, którzy odeszli, gdy mówią do ludzi. Jest w tym wielki Szacunek dla Człowieka.
Tak, zawsze jest ten dzień, który poprzedza koniec czyjegoś świata.

Nieznośny upał, a wieczorami zapach maciejki.
cdn.






2 komentarze: