Kameleon
Zimno, ale słońce
z niezwykłą mocą kontrastu światła, udowadnia cieniom, że jest górą.
Wiadomość o
śmierci Kameleona ( jak nazywaliśmy Irka ) wytrąciła mnie z
codzienności.
Kilka dni temu
myślałam o nim, nagle okazuje się, że to były jego ostatnie
dni.
Nie byliśmy
przyjaciółmi, w głębokim znaczeniu tego słowa, jednak oprócz niezniszczonych butów łączyło nas coś jeszcze.
Podziwiałam jego
talent, autentyczny plastyczny talent.
Precyzję z jaką tworzył niebywałe mgławice.
Jego obrazy są jak fragmenty kosmicznych
galaktyk.
Wycinki Większej Całości.
Wycinki Większej Całości.
Jak nasze życie - nanosekunda wiecznego zegara.
Irek miał zielone
oczy i patrzył na świat szeroko.
Spotykaliśmy się co kilka lat,
czasami na kilka dni, innym razem na chwilę, w jakimś korytarzu.
Zawsze miałam
wrażenie, że już wszystko sobie powiedzieliśmy, a reszta może być tylko
uśmiechem, spojrzeniem, ciepłym gestem od ...do.
W Irku był ogrom
prawd i sensu, miałam odczucie, że krztusi się tym
wszystkim, co wypełnia jego obrazu.
W poezji, w mojej ocenie, ocierał
się o kicz i egzaltacje, ale to też było podyktowane owym
„nadmiarem”.
Kiedyś nasz wspólny
znajomy, podczas bardzo zadymionego, zakrapianego i rozdyskutowanego
wieczoru, w którym brało udział sporo osób – poirytowany
argumentami Irka na temat formy jego wierszy - krzyknął: „bo Ty
piszesz tak, jakbyś chciał cały Wszechświat wpier..... w jeden
wiersz”.
Irek pociągnął po
Niekoniecznym wzrokiem, uśmiechnął się i w kolejnych wierszach
robił swoje.
Ciężko myśleć o
tej śmierci.
Zostawiłeś ciszę i mapę niezwykłej Mgławicy Kameleona.
Zostawiłeś ciszę i mapę niezwykłej Mgławicy Kameleona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz